Gryzie mnie sumienie, że ten felietonowy wydział tak osierociłem. W dodatku napisał do mnie jeden z moich Czytelników, abym przemyślał swoje zamilczenie, bo Ojczyzna i kilka nadobnych niewiast czeka na moje impertynencje, Wprawdzie nie mam w sobie aż tyle zapału, bym Światłość Wiekuistą zechciał i mógł dla nich uchronić, ale i to mam na względzie, że nikogo w potrzebie nie zwykłem pozostawiać bez pomocy. A tu literki tylko kruche, nocne zmagania z przecinkiem lub kropką, i ten listopad ponury, bo nie pozostawiający miejsca na jakiekolwiek złudzenia. Aczkolwiek i byli tacy Herosi, którzy starali się naszą drogę do Nicości lżejszą uczynić i wymyślali Bogów na tronach, którzy by mogli, gdyby chcieli, nam nasze konanie bardziej wzniosłym uczynić. Tedy rozglądam się wokół i coraz mniej jeszcze żyjących widzę, byśmy wieść mógli dialog, który ujmy nie przyniesie paszkwilantom, blagierom, patałachom i niegodziwcom. Bo też w istocie dialog to w platońskim ujęciu rozmowa duszy z nią samą.
CDN