BŁOTNE ABECADŁO

sobota, 5 marca 2011

LUDZIE CZYLI BESTIE

      My, człekokształtne gnoje, wciąż myślimy o sobie, wciąż nie chcemy pamiętać, skąd przyszliśmy. Wciąż wystawiamy naszych Mniejszych Braci na niewysłowioną udrękę.
      Ten ból, z którym się budzę każdego ranka, zabiera mi każde tchnienie. Łapię spazmatycznie powietrze, choć już nie mam prawa do istnienia, jak ten karp, umierający w konwulsjach  w plastikowej torbie w supermarkecie, obłożony świątecznymi pakunkami. I oto komediant Cejrowski powiada, że empatia, wedle definicji, dotyczy tylko ludzi.
      Wprawdzie to ludzie napisali tę definicję, ale one, karpie, mają prawo umierać bez jednej skargi. Bo przecież na zwierzętach ćwiczymy i rozwijamy nasze zdolności do mordowania ludzi. Psy mają  więc prawo umierać bez zająknienia i skomlenia. Konie - ach te konie - spadające ze zwierzęcym westchnieniem w czeluście rzeźnickiej eksportowej taśmy, mającej nasycić kiszki ludożerców.  Konie z rozwianymi grzywami, pędzące konie niosące nas na grzbiecie, konie tak nam ufające, i dla nas umierające. Konie, nasi Mniejsi Bracia?
      Więc sobie żremy tę szyneczkę, schabik, kotlecik, kiełbaskę, ubabrani we wnętrznościach zamordowanych Istot, kłapiąc ociekającymi krwią zębami - mlaskający ze znawstwem smakosze, żyjący w odorze zwierzęcego cierpienia.
       Mordujemy obuszkiem świnki i jałówki, tchawicę przecinamy krowom, które nam służyły wiernie lat wiele, wysłużone i spracowane klacze oddajemy do przetwórni senatora Stokłosy, podwieszamy je na rzeźnickich hakach.  I nie chcemy słyszeć ich milczącej skargi, nie chcemy widzieć ich ogromniejącej, pulsującej łzy.
      I jeszcze na dokładkę ci pożal się boże publicyści i pisarze, używający na określenie poczynań krwiożerczej ludzkiej bestii szerokiego wachlarza danych zwierzętom właściwości. A więc owo bezmyślne "zezwierzęcenie" otwiera tę długą listę. Bo przecież jakże umiemy porównywać się wciąż ze zwierzętami, okazując im na każdym kroku naszą iluzoryczną wyższość i wzgardę, czyli przede wszystkim uzurpując sobie prawo do ich mordowania.
      Tak więc dopóki istnieją rzeźnie, dopóty mam w rzyci  różne tubylcze "patriotyczne" westchnienia. 

Błotniak z Bronnej Góry