Niegdyś skrót ten oznaczał inicjały Wigierskiego Parku Narodowego. Nie trzeba było długo czekać na tych literek dezaktualizację. Jako samozwańczy strażnik W.P.N. dokonałem oto odszyfrowania tych inicjałów. Otóż oznaczają one: Walne Plądrowanie Natury.
Jestem tu już blisko pół wieku. Jednak w najgorszych snach nie umiałem przewidzieć tego dzieła zniszczenia w zadekretowanym fałszerstwie odpowiedzialności za powierzone sobie dziedzictwo. A więc kiedy trzeba głos podnieść w bezinteresownej obronie unikalnych wartości krajobrazowych - słychać jedynie pisk myszy schowanej za kamieniem, zdrętwiałej ze strachu. Albo, co najwyżej, szeptem wypowiedziane wezwanie do dyplomatycznych zabiegów, które zwyczajnie śmierdzą pobożnym kunktatorstwem.
W takich okolicznościach przyrody odbywa się przebudowa chronionej z założenia Natury na miejski śmietnik. Bo takie marzenia są realizowane wśród samorządowych włodarzy: miasto nad Wigrami i zabudowa wigierskich wzgórz z widokiem na jezioro, czyli sadzawkę, w której gromadzą się suwalskie ścieki. Ale tego przecież nie będzie widać.
Już wcześniej poczyniono odpowiednie przygotowania. Piękną graficzną tablicę przy siedzibie Parku zniesiono, by w to miejsce dać szkaradnie żałosny piktogram o turystycznej treści, który nijak się ma do rzeczywistości i do funkcji parku narodowego.
Patrzajcie tedy, co się w waszym kraju wyrabia.
Popełniona została tedy zbrodnia na wigierskich wzgórzach przy pełnej akceptacji tzw. Wigierskiego Parku Narodowego, a więc tej atrapy, która przez blisko trzydzieści lat karmiła fikcję: albowiem prawie zaraz po powstaniu Wigierskiego Parku Narodowego rozpoczęło się jego niszczenie. A przecież parkowi biuraliści sami pisali, że na terenie Parku mogą powstawać tylko obiekty służące przyrodzie i w dopuszczalnej (dorzecznej) skali. Wiele więc tu opowieści, ale ja tymczasem postuluję, aby zbudować przed siedzibą WPN (Walne Plądrowanie Natury) staropolskie dyby. Ażeby każdy, kto by chciał, mógł kopnąć w tyłek figuranta usadowionego na dyrektorskim sedesie, który tego dzieła zniszczenia dokonał. I niech mi nikt nie mówi, że przesadzam. Taki mamy akurat klimat...
A teraz trochę cytatów
"Park narodowy to obszar chroniony i wydzielony ze względu na charakteryzujące go szczególne walory przyrodnicze, naukowe czy kulturowe. Wyjątkowość parku narodowego polega na tym, że jest zachowany w stanie naturalnym lub w niewielkim stopniu zmienionym przez działalność człowieka. Celem ochrony tego typu terenów jest zachowanie w jak najlepszym stanie walorów krajobrazowych." (...) W artykule 8 Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku czytamy, że na terenie parku narodowego "ochronie podlega CAŁA PRZYRODA I WALORY KRAJOBRAZOWE".
"Pieczę nad parkiem narodowym sprawuje dyrektor, do którego obowiązków należy kierowanie realizacją ochrony parku."
A tymczasem?
Tymczasem, i to od lat, rozpuszczane są pogłoski i miarodajne stwierdzenia, że życie na terenie Parku jest nie do zniesienia, bowiem Park utrudnia wymianę nawet zgniłej krokwi w dachu lub sztachety w płocie. Takie brednie są rozpuszczane wśród ludu, by za tą zasłoną realizować sny uporczywych kretynów. Tak więc spychacze, koparki, betoniarki, wielkie samochody zwożące materiały budowlane, wywożenie budowlanych śmieci do lasu, miażdżenie polnych dróg i ich asfaltowanie i betonowanie "ażeby się nie kurzyło", zwożenie tysięcy ton żużlu dla zasypania nadbrzeżnych podmokłych lasanków, dewastacja naturalnej rzeźby terenu, wycinka starodrzewu i budowlana architektoniczna schizofrenia - to obrazki parkowej niebanalnej codzienności, a to tylko część listy. Także i w ten sposób Monstrum w każdej odsłonie zostawia po sobie zafajdaną rzeczywistość.
Tak umiera Rzeczpospolita pośród swoich oprawców i grabarzy!