Mój koń gotowy stoi już do drogi, płoną
Jego podkowy na podwórcu, stara kulbaka
Ukryta w przedsionku - i z mroku
Wstają poczerniałe orły
Leżą kopie skruszałe od wilgoci
Półpancerz lekki leży w zapomnieniu
Czaprak obszyty pociemniałym złotem
A pod dębowym spoczywa wiekiem
Mój zacny Towarzysz Pancerny.
Stół bez nogi wspieram jak umiem, sztalugi
Globus, zamorskie pachnidła
Kaganek bez knota, bogate szaty
Krucyfiks, któremu odjęto człowieka
Wszystko to, i jeszcze
Stary gąsior spleśniałego wina, wyblakły
Jedwab z chińskiego statku
Garść pokrzywionych hufnali trzymam
By pewnym być mojego dostatku.
Przechodniu, powiedz Polsce
Żem przepadł.