Wprawdzie nie chciałbym się dopisywać do tytułów, które trzeba będzie dla publicystycznej oracji pokrzywić, ale taka jest natura rzeczy, że i ja przymuszony czasem jestem jakąś literacką maczugą się wybronić! I dlatego chciałbym na kanwie "ZŁOTEGO POCIĄGU" sobie nieco pofolgować, albowiem widać wyraziście, że Rzeczpospolita pozbawiona została nie tylko armii, ale i jej resztki zostaną niebawem użyte w celu odebrania Rzplitej wszelkiej suwerenności. Dziwić się takiej sugestii nie wypada, skoro bez obrazy naszego rozumu nie da się wyrozumować, dlaczego polską husarią dowodzi akurat potomek rezunów, którego o polskość nie należy podejrzewać dla elementarnej konieczności zachowania samego siebie przy tzw. zdrowych zmysłach. Pociąg tedy do złota jak najbardziej zdaje się wystarczającym usprawiedliwieniem dla ludzkich anomalii, gdzie do jednej własności zgłasza pretensje wielu mitycznych spadkobierców. I tu mi się przypomina niezapomniany Wasilij Szukszyn, który stojąc w kolejce po chleb zauważył u swoich stóp 50-rublowy banknot. Podniósł go i zaraz ogłosił kolejkowej publiczności o znalezieniu zguby. Zgłosiło się wielu – i w końcu ktoś trafił w rzeczony nominał. Szukszyn posłusznie oddał banknot. I za chwilę zorientował się, że to był jego, Szukszyna, banknot! (A i to jeszcze pamiętam, że żona Szukszyna, ciepła piersiata baba, romansowala w polskiej kinematografii, bo Szukszyn naiwniak postradał w ten sposób wszelkie pieniądze).
Pociąg tedy do złota jest naturalną dla wielu powinnością. Bogactwo bowiem zastępuje sztukę i filozofię, wiarę, naukę i literaturę. A i każdy Mędrzec będzie w tej konfrontacji poszkodowany dość dotkliwie.
Tedy dążenie do nieludzkiej doskonałości zdaje się wyrażać heca wokół zasypanej urny z nazistowską zawartością. Kompleks Riese zawiera niewątpliwie wiele banalnych tajemnic: kryształowe trumny i wyhodowane w obozach Wilkołaki. (Tu pewnym tropem są zamiłowania Hitlera do wilczych szańców). Wprawdzie nie jest pewne, czy nazistowska ideologia nie zrodziła się aby w jakiejś odległej galaktyce jako praktyczna realizacja kosmicznej eugeniki, ale i cała reszta mniej wartościowych ludzi zawdzięcza swoje Istnienie genetycznej inżynierii, która mimochodem dała nam asumpt do rozważań o naszych Stworzycielach, czyli Bogach naszych. Jeśli jednak odrzucimy religijne fałszerstwa – a katolicyzm szczególnie wypłukał z człowieka jego duchowość – być może Bogowie kosmiczni przyjdą do nas. Choć i tak być może, że Oni tutaj już są, a stan zaślepionego marazmu zdaje się wystarczającym usprawiedliwieniem dla naszego ubezwłasnowolnienia. Mimo to nie mamy innego wyboru, bo wciąż najważniejszym odwiecznym pytaniem jest: skąd przychodzimy! To przecież nie może być tak, że Bogowie stworzyli nas dla zabawy, dla perwersji Uczty Bogów!
Przeszłość to jest niby ta podziemna lokomotywa z ruchem wstecznym. Koła w ruch... i zaraz wchodzimy w unicestwione obrazy: wozy podróżne z końmi umarłymi, zasypane armie, suknie na balkonach, kapelusze zwiewne, chłopcy na hulajnogach i zatrzymany w oddechu przebłysk, ten oddech ostatni!
Pociąg tedy do złota jest naturalną dla wielu powinnością. Bogactwo bowiem zastępuje sztukę i filozofię, wiarę, naukę i literaturę. A i każdy Mędrzec będzie w tej konfrontacji poszkodowany dość dotkliwie.
Tedy dążenie do nieludzkiej doskonałości zdaje się wyrażać heca wokół zasypanej urny z nazistowską zawartością. Kompleks Riese zawiera niewątpliwie wiele banalnych tajemnic: kryształowe trumny i wyhodowane w obozach Wilkołaki. (Tu pewnym tropem są zamiłowania Hitlera do wilczych szańców). Wprawdzie nie jest pewne, czy nazistowska ideologia nie zrodziła się aby w jakiejś odległej galaktyce jako praktyczna realizacja kosmicznej eugeniki, ale i cała reszta mniej wartościowych ludzi zawdzięcza swoje Istnienie genetycznej inżynierii, która mimochodem dała nam asumpt do rozważań o naszych Stworzycielach, czyli Bogach naszych. Jeśli jednak odrzucimy religijne fałszerstwa – a katolicyzm szczególnie wypłukał z człowieka jego duchowość – być może Bogowie kosmiczni przyjdą do nas. Choć i tak być może, że Oni tutaj już są, a stan zaślepionego marazmu zdaje się wystarczającym usprawiedliwieniem dla naszego ubezwłasnowolnienia. Mimo to nie mamy innego wyboru, bo wciąż najważniejszym odwiecznym pytaniem jest: skąd przychodzimy! To przecież nie może być tak, że Bogowie stworzyli nas dla zabawy, dla perwersji Uczty Bogów!
Przeszłość to jest niby ta podziemna lokomotywa z ruchem wstecznym. Koła w ruch... i zaraz wchodzimy w unicestwione obrazy: wozy podróżne z końmi umarłymi, zasypane armie, suknie na balkonach, kapelusze zwiewne, chłopcy na hulajnogach i zatrzymany w oddechu przebłysk, ten oddech ostatni!