"Nic z błękitu, nic z purpury, same drobne udręki" – mógłbym rzec za Iwaszkiewiczem, chociaż niezwyczajna pasja mnie nieodpowiedzialnie roznosi i jeszcze nie umiem się jej wyrzec. A przecież w pisaniu felietonu najważniejsza jest pierwsza fraza. Albowiem to na jej skrzydłach można tak wiele wskrzesić i tak wiele unicestwić.
Ot, choćby dzisiaj.
Zjechałem (jak zwykle) z sejneńskiej drogi i skrajem Puszczy wolno jechałem. Dawniej była tu żwirowa piękna droga. Dzisiaj asfalt przykrył czas odległy. Ale przecież, w myśl doktryny Wigierskiego Parku Narodowego, asfaltowanie polnych dróg nie czyni szkody przyrodzie, a więc świadkowi lechickich zmagań o zachowanie Słowiańszczyzny.
Ot, choćby dzisiaj.
Zjechałem (jak zwykle) z sejneńskiej drogi i skrajem Puszczy wolno jechałem. Dawniej była tu żwirowa piękna droga. Dzisiaj asfalt przykrył czas odległy. Ale przecież, w myśl doktryny Wigierskiego Parku Narodowego, asfaltowanie polnych dróg nie czyni szkody przyrodzie, a więc świadkowi lechickich zmagań o zachowanie Słowiańszczyzny.
(OGŁOSZENIE)
Niezliczonym rzeszom moich Gości tudzież Oglądaczy i Czytaczy, przestępujących z nogi na nogę w oczekiwaniu na dalszy ciąg moich zmagań z felietonową materią, w pożałowania godnym stanie umysłu, ogłaszam wszem wobec:
Owóż spadające z Ognistych Niebios na Rzplitą w ostatnim czasie plagi spopielają także budowane z mozołem literackie konstrukcje, bo co i rusz zmieniają się konteksty. Zdobycie tedy przez walecznych wojowników boga Jahwe polskiego lotniska napełniło moje serce nadzieją. Tym bardziej, że tak witana po wsiach i miasteczkach "najwspanialsza na świecie armia", co ogłosiło szydło z wora, wyjawiła tym samym, jakiego boga uważa za swego sojusznika. Jest to wprawdzie rewelacja od dawna znana wtajemniczonym, ale cóż to szkodzi odprawić - na (jeszcze) przez tubylczych biurokratów administrowanej polskiej ziemi - mszę wojenną w intencji przyszłych ofiar.
Poza tym kolejna susza i wysyp trującego dla koni skrzypu niweczą moją leśmianową łąkę.
(dopisane 21 czerwca 2018)
Tuż za mną napierał na mój pojazd zdesperowany potomek dumnych niegdyś kmieci, który zwykle za nic ma przywiązanie do bezinteresownych odruchów. Nie jestem nazbyt strachliwy, więc nie uległem zmotoryzowanej przemocy i nadal godnie wolniutko jechalem asfaltową autostradą w polskim parku narodowym, który dla takiej został stworzony fantasmagorii, aby i Zwierzęta -przeganiane przez motłoch z puszczańskiej ostoi - swój azyl w nim miały; a więc mordowanie Zwierząt - przynajmniej na tym obszarze - będzie z mocy prawa zakazane, zaś urbanizacja krajobrazu i wycinanie starodrzewu ("bo podnosi asfalt") także!
Po coż istnieje polski park narodowy, w którym lokalna biurokracja betonuje krajobraz dla rzekomej wygody nielicznych tubylców? Część odpowiedzi znalazlem na falach Radia Wnet, gdyż redaktor przyjechał robić reportaż z okazji otwarcia Chołko Highway do samego brzegu jeziora Wigry.
Ja wprawdzie wiem, że redaktor tutaj się nie pofatygował, ale cóż mi szkodzi powoływać się na atrapę!
CDN
Tuż za mną napierał na mój pojazd zdesperowany potomek dumnych niegdyś kmieci, który zwykle za nic ma przywiązanie do bezinteresownych odruchów. Nie jestem nazbyt strachliwy, więc nie uległem zmotoryzowanej przemocy i nadal godnie wolniutko jechalem asfaltową autostradą w polskim parku narodowym, który dla takiej został stworzony fantasmagorii, aby i Zwierzęta -przeganiane przez motłoch z puszczańskiej ostoi - swój azyl w nim miały; a więc mordowanie Zwierząt - przynajmniej na tym obszarze - będzie z mocy prawa zakazane, zaś urbanizacja krajobrazu i wycinanie starodrzewu ("bo podnosi asfalt") także!
Po coż istnieje polski park narodowy, w którym lokalna biurokracja betonuje krajobraz dla rzekomej wygody nielicznych tubylców? Część odpowiedzi znalazlem na falach Radia Wnet, gdyż redaktor przyjechał robić reportaż z okazji otwarcia Chołko Highway do samego brzegu jeziora Wigry.
Ja wprawdzie wiem, że redaktor tutaj się nie pofatygował, ale cóż mi szkodzi powoływać się na atrapę!
CDN