Podobno atak polskiej konnicy w owej przełęczy, dnia 30 listopada 1808 roku, trwał zaledwie osiem minut. Tak wyraziste osiem minut w Historii to faktycznie niezbyt wiele, ale skutki mogą się odbijać dyszkantem przez następne stulecia, choćby w tle biły dzwony na trwogę.
Dzisiaj żołnierz polski walczy o Polskę w Afganistanie, okupując tę ziemię na zlecenie Belzebuba. Tak realizuje się tradycja Samosierry.
I jeszcze niektórzy patrioci mają taki oto dowcip, że uzasadniają polską agresję koniecznością "bojowego" szkolenia żołnierzy. Podnoszona jest także - a jakże - kwestia iluzorycznych, ale dotkliwie świadczących o znikczemnieniu "polskich elyt", korzyści finansowych - czyli zapłacenia za usługę.
Zaiste, w kontekście likwidacji polskiej armii - gdzie służba w niej być powinna zaszczytnym obowiązkiem dla każdego Polaka - i oparcia się na płatnych najemnikach, konieczność ta jawi się szczególnie złowrogo, bowiem jedynym przeciwnikiem dla takich oddziałów wojskowych, może być tylko cywilna ludność, co pierwsze manewry NATO w Polsce wyraźnie pokazały.
A my nadal sobie piszemy. I jeszcze piszemy dla ulgi w porannym kacu, po ośmiu minutach głupoty Anno 1989, których skutków nie odrobią nasze najbardziej światłe wnuki; piszemy sobie krwawiąc z haniebnych umysłowych hemoroidów, z nadczynności tarczycy, skutkującej hormonalnym słowotokiem...
A oko sobie mruga.
2009
Błotniak z Bronnej Góry