BŁOTNE ABECADŁO

piątek, 5 czerwca 2015

CNOTA ZAPRZAŃSTWA

Pośród wielu krzywych zwierciadeł, w których odbija się byt znikającej Rzeczypospolitej, jedno przynajmniej jaśnieje potęgą Cnoty. Jest to otóż lustrzane odbicie twarzy zapomnianej medialnej wydmuszki Anety K. – promieniującej blaskiem chędożonej białogłowy, dla której tylko genetyczne badania mogą rozwiązać dylemat ojcostwa jej dziecka.
Takie genetyczne badania powinna także zlecić dla samej siebie – dla podtrzymania splendoru uzurpatorskiej władzy – pani sędzia, skazująca Andrzeja Leppera w imieniu Majestatu Rzeczypospolitej na kazamaty. Bowiem nie jest dla Polan jasne, kto spółkował w domniemanej orgii, której przyświecała konstytucyjnie zagwarantowana lubieżność – w celu powołania na ten padół ostoi Rzeczypospolitej o imieniu Prawo i Sprawiedliwość!
Tak więc lincz sądowy, dokonany na Andrzeju Lepperze, wprowadza do polskiego słownictwa nowe pojęcia. A i tak sobie też myślę, że gdybym przebywał na bezludnej wyspie, gdzie jedyną niewiastą byłaby pani Cnota Primo po Pierwsze Aneta K. – to wolałbym seks z rekinem!  I w tym przypadku taka jeszcze byłaby dla mnie dogodność, że mojej miłości do Rzeczypospolitej nie musiałbym wystawiać na hańbiącą próbę w przysłowiowym burdelu sejmowym na ulicy Wiejskiej i w notorycznych mafijnych przyległościach, które na polskiej Fladze, Hymnie i Konstytucji RP żerują jako te mikroby. 

12 lutego 2010
("Remanenty")