Pamiętam dobrze te dni zimowe początku roku 1982 gdy przedzierałem się przez zaspy do mojej Bronnej Góry. Suwałki były zupełnie zamarznięte, i chodziło się w śnieżnych bajkowych tunelach. W puszczańskiej wiosce nieopodal Bronnej Góry, na wystających z zasp sztachetach, znalazłem pracowicie przybity plakat o wprowadzeniu stanu wojennego. I to był najbardziej dotkliwy przejaw autonomicznej ludowej destrukcji, którą dzisiaj przywołuje się jako znamię totalitarnej krwawej przemocy komuszego aparatu, która to ksywka używana jest po dziś dzień z masochistyczną lubością.
A więc wrzeszczą te "późne wnuki" i łzy ronią fałszywe, do Bozi paciorki zamawiają, pod dom Wojciecha Jaruzelskiego się udają, by pod ochroną policyjnej zbrodniczej formacji, zamanifestować swoją wolność przekonań i ze swojej moralnej wysokości wzniosłe potępienie dla Generała. A gdzie byliście, kiedy trzeba było dać świadectwo swojej niezłomnej myśli, tylko trochę w innych okolicznościach? Gdzie jesteście teraz, kiedy trzeba się wykazać cywilną odwagą i i nie dać się zakneblować, lub też nie dać się zamaskować jak pospolity przestępca, który swojej tożsamości nie chce zwykle ujawnić. Gdzie jesteście, gdy policja morduje na komisariatach albo na ulicach?. Gdzie jesteś ty, mój dawny przyjacielu, który stwarzasz wokół siebie nimb niezłomnego opozycjonisty, który rzekomo chciał w swojej wsi zorganizować strajk wieśniaków i za tę mało prawdopodobną myśl skazany został w myśl praw stanu wojennego na półroczną odsiadkę w sanatoryjnych warunkach, gdy w rzeczywistości chodziło o posiadane przez ciebie śmieszne dziecinne radiotelefony o zasięgu 3 kilometrów przy sprzyjającej pogodzie i ukształtowaniu terenu, i za tę swoją "konspirację" otrzymałeś od polskiego państwa sowite wynagrodzenie? Gdzie jesteście, gdy w wiaro-ułomnym Sejmie odgrywacie role pożytecznych zakneblowanych idiotów? Gdzie jesteście wy, tzw. wyborcy, którzyście ten chłam do Sejmu wprowadzili i na samo(nie)rządach usadowili?
Dzisiaj wielu z was zagłusza prawdopodobnie wyrzuty sumienia, wykonując przestępcze polecenia zwierzchników. w ramach dozwolonej demokratury. Zagłuszacie je dla iluzorycznych beneficjów, którymi obecna zbrodnicza kamaryla was korumpuje, rzucając wam ochłapy z pańskiego stołu. Każdy z was zdejmuje po pracy mundur lub urzędniczy garnitur, przytula żonę lub kochankę. Kiedy idziecie rankiem do pracy nie powinniście zapomnieć, że to wy, a nie wasi przełożeni, odpowiecie głową za wszystkie ich zbrodnie. Oni bowiem będą próbowali uciekać przed gniewem gdzie pieprz rośnie, ale wy nie będziecie mieli dokąd uciec i opuszczą was wszyscy, bo i wasze kobiety nie będą chciały mieć ogolonych głów!
Takie tu banały prawię, bo czuję, że zbliża się Dzień Sądu, w którym zbrodniarze zamienią się w wisielcze truchła, a my w kwitnące gałązki. Jest to wprawdzie proroctwo złudne, ale staram się naśladować politruków, którzy każdą fantasmagorię sprzedają nikczemnie swoim wyborcom, jakże nieświadomym swoich wyborów.
Nie wzywam tedy do wojny domowej, albowiem zastrachane i bezwolne stado samo przygotowało sobie własne unicestwienie. Wskazuję tylko, że w dobie rozrastającego się infantylizmu wszelka forma publicystycznej ekspresji uległa wyczerpaniu. Na Naszej Polskiej Ziemi ścielą się stosy trupów, ofiar Kaczolandii, a przykładowe poślisko kamaryli konował Bolesław Piecha już zapowiedział likwidację 30 procent tubylczej populacji, która nie da się namówić - wedle jego przewidywań - na wstrzyknięcie zbawiennego preparatu. Ci, którzy sposobią się do przejęcia steru państwowej nawy, mają podobne przekonania i zadania. Tak więc mamy umierać w zgodzie, spokoju. i umysłowej apatii. Pozostają w szafach generalskie mundury, rogatywki w szatniach i szable na ścianach. Ja jednak składałem niegdyś żołnierską przysięgę.
Generale, choć spoczywasz pod tak bolącą powieką, powstań z prochów.