Już wprawdzie przed kilku laty, jeszcze za życia "poległego" w katastrofie lotniczej prezydenta, postulowałem budowę mauzoleum dla niego, ale nikt mnie wówczas nie posłuchał i trzeba było Wawelu użyć dla zaspokojenia prezydenckiego poczucia niższości. A postulat ten wziął się stąd, że lewitujący obok ustępującego prezydęta Kwaśniewskiego prezydent elekt, utracił był kontakt z ojczystą ziemią, co miało przynieść tak dojmujące spotkanie z ziemią w smoleńskim zagajniku.
Gdybyż mnie wtedy posłuchano - nie byłoby dzisiaj tej przepychanki z krzyżem, której ze swej wysokości przygląda się z niesmakiem sam książę Józef Poniatowski, podobno bardziej godny naszej pamięci niźli upokorzony przez naszą głupotę nasz ostatni król. Skoro więc zamiast króla Stasia spoczywa na Wawelu ofiara lotniczej katastrofy, to i książę Pepi też powinien z konia zleźć, aby sobie posiedzieć w mniej eksponowanym miejscu i tubylczej patriotycznej fantasmagorii wreszcie ulec.
Jeśli jednak do takich egzekwii się przyłączy jakiś Prawdziwy Patriota, który na każdej padlinie gotów jest wypromować swoje cztery doktorskie komórki i sojusz wojskowy z Chinami zawiązać, to dla bardziej refleksyjnych Polan miejsca już ani chybi nie wystarczy na tym targowisku. A sam prezes objazdowej trupy, pociąga za sznurki w teatrzyku szmacianych lalek, którym własne występy zdają się być wedle własnej woli. Ale i sama publiczność, oczarowana spektaklem, nie wyczuwa swojskiego smrodku, i ze sztandarami i modlitwą w wielkim patriotycznym uniesieniu Rzeczpospolitą do katakumb znosi, co jej się wydaje jedynym konceptem z okolic politycznej myśli. Wprawdzie życie w katakumbach może być wstępem do życia wiecznego, ale na tym padole powinny obowiązywać bardziej racjonalne patriotyczne wartości, którym żaden grymas chwilowej umysłowej aberracji nie zaszkodzi.
Na tej wezbranej fali funeralnej estetyki, dobrze sobie jednak przypomnieć, co nam pozostawił w testamencie podróżujący obecnie w Zaświatach prezydent Kaczyński. Otóż niech to będzie pierwsza z brzegu kartka, na której złożył podpis pod ustawą o wprowadzeniu zamordyzmu w zakresie prawa do wyrażania przekonań na trudną do wyobrażenia skalę. Ostatecznie trudno jest w nieskończoność konserwować układ, w którym kulturalne i otwarte na inne poglądy i kulinarną wiedzę zachowanie przy stole, sprawia niektórym taką udrękę.
Stypa też ma swoją wewnętrzną dramaturgię i potrzebuje własnego, wybranego w powszechnych wyborach wodzireja.
25 sierpnia 2010
25 sierpnia 2010
Błotniak z Bronnej Góry