Życie w teatralnym bufecie wyraźnie zdycha, gdy manifestacja rzadkiej wśród intelektualistów i Artystów solidarności zmierza do ocenzurowania nawet zwolennika cenzury — w najbardziej świetlistej postaci — wymiatając przy okazji swoim cenzorskim ogonem pachnący świeżonką wątek: prawdziwa to bufetowa świeżonka! A przecież od dawna wiadomo, że Belzebub pożera również własne dzieci.
Daje się także zauważyć ogłoszona w trybie nagłym mobilizacja pozostających dotąd w magazynach szmacianych kukiełek, których głosy zdają się imitować orkiestrę grającą bez instrumentów. Odtwórcom zaś różnych ról, zaczyna wyraźnie doskwierać atmosfera spektaklu granego przy pustawej sali. I z mroku wyziera tylko papierowe Monstrum Cenzora o jakże wielu obliczach.
W innym zaś bufetowym teatrzyku odbywa się premiera sztuki "Chwalebna Historya Dwudziestu Lat Wyrywania Chwastów" — w reżyserii Agnieszki Holland i Adasia Michnika — na ten przykład. Ta długoletnia akcja oczyszczania polskiej kultury ze zbędnych elementów, dała tak znakomite rezultaty, że nawet aktorzy obsadzani zawsze tylko w głównych rolach, ogłaszają z bolesnym zdumieniem swoje wyroki.
Jak wtedy, gdy w lutowy dzień 1953 roku, za murem mokotowskiego więzienia, mordowano bez nazbyt wielu słów polskiego generała Augusta Emila Fieldorfa, który nakazał — w czas niemieckiej zbrodniczej okupacji — wykonać rozkaz likwidacji kata Warszawy Kutschery. I oto dzisiaj Jego kaci i ich mentalni spadkobiercy ukrywają się za swoją skrywaną tożsamością, nazywając polską pamięć "rasizmem, ohydą i podłością",
Jak wtedy, gdy Artyści i Pisarze tworzyli nowe dzieła — wpychając knebel torturowanej Polsce! Jak wtedy, gdy do dobrych manier zaliczano eliminację tych Artystów, którzy mieli wstydliwe skrupuły. Albowiem do dziś z szczególnym wdziękiem pląsa sobie taki oto pogląd, że ludzka nikczemność może być rozgrzeszona przez boskie dzieło. Tak więc knebel w ustach albo piasek w oczodołach nie są dobrą rekomendacją.
W innym zaś bufetowym teatrzyku odbywa się premiera sztuki "Chwalebna Historya Dwudziestu Lat Wyrywania Chwastów" — w reżyserii Agnieszki Holland i Adasia Michnika — na ten przykład. Ta długoletnia akcja oczyszczania polskiej kultury ze zbędnych elementów, dała tak znakomite rezultaty, że nawet aktorzy obsadzani zawsze tylko w głównych rolach, ogłaszają z bolesnym zdumieniem swoje wyroki.
Jak wtedy, gdy w lutowy dzień 1953 roku, za murem mokotowskiego więzienia, mordowano bez nazbyt wielu słów polskiego generała Augusta Emila Fieldorfa, który nakazał — w czas niemieckiej zbrodniczej okupacji — wykonać rozkaz likwidacji kata Warszawy Kutschery. I oto dzisiaj Jego kaci i ich mentalni spadkobiercy ukrywają się za swoją skrywaną tożsamością, nazywając polską pamięć "rasizmem, ohydą i podłością",
Jak wtedy, gdy Artyści i Pisarze tworzyli nowe dzieła — wpychając knebel torturowanej Polsce! Jak wtedy, gdy do dobrych manier zaliczano eliminację tych Artystów, którzy mieli wstydliwe skrupuły. Albowiem do dziś z szczególnym wdziękiem pląsa sobie taki oto pogląd, że ludzka nikczemność może być rozgrzeszona przez boskie dzieło. Tak więc knebel w ustach albo piasek w oczodołach nie są dobrą rekomendacją.