BŁOTNE ABECADŁO

poniedziałek, 6 grudnia 2010

KRZYWE KOŁO

Te palce białe (skryty zalew muska)
Za drzwiami ściana w ścianę się opuszcza.
Ta bladość sieni (gdy skowyt w małży leży)
W pusty dziedziniec niesie ją znój Masztalerzy.
To światło lampy (lecz w cieniu jej klosza)
Dziecinnie umiera podwójny owad.

Już wieczór bezlistny i brzęczy ruchoma ściana
Ten Dom mój bliski zakrywa czarna otomana.

Błotniak z Bronnej Góry